Przez ostatni tydzień trochę się u mnie zadziało,nie tylko szyciowo. Pierwsza połowa października to dla mojej Rodzinki pasmo urodzin przeplatanych imieninami. Mamy czworo jubilatów i dwójkę solenizantów,więc jak co roku wyprawiamy imprezkę zbiorową. Oczywiście zawsze gwiazdą imprezki jest moja córcia . W tm roku stuknęła Jagodzie już piętnastka : )))
Ja,żeby mi nie było żal też dostałam od Męża prezent w postaci pięknych filiżanek z naszej rodzimej fabryki porcelany Lubiana : )
Szyciowo zostało postawione przede mną nowe wyzwanie w postaci fartuszków szkolnych do przedstawienia,które odbędzie się na okoliczność 50-lecia naszej kłodawskiej podstawówki. Autorką wyzwania była Kasia,która dba o to ażebym do reszty nie zgnuśniała. Dzięki Kasia : )
Na deser uszyłam nową torbę tachajkę dla mojej Mamy na wczorajsze imieniny. Torba jest dwustronna więc można szaleć do woli; ). Oczywiście nie zawahałam się znów użyć tkaniny na punkcie której mam ostatnio kompletnego fioła. Wybaczcie mi więc moją tkaninową monotematyczność ; )
Mam nadzieję,że jeszcze Was nie zanudziłam bo choć fotek jest dziś dość sporo,to wciąż mam wrażenie,że jeszcze jest za mało mydła w mydle i powidła w powidle ; ). Więc na dokładkę,żeby osiągnąć równowagę wlepiam kilka fotek naszego Elma widzianego obiektywem mojej Córki ; )
Właśnie przypomniało mi się,że uszyłam jeszcze przecież sześć sukienek...Ale o tym następnym razem ; ). Pozdrawiam Was Kochani serdecznie i ściskam mocno. Pogodnego weekendu Wam życzę,wasza M : )